sobota, 1 lutego 2014

Rozdział II "Mój brat Justin."

         Jai przed wyjściem do pracy zapytał mnie milion razy czy na pewno sama sobie poradzę i mimo że miałam ogromną ochotę poprosić go, żeby został, nie zrobiłam tego. Chłopak był szefem wytwórni płytowej, którą odziedziczył po ojcu, który zmarł. Jaidon nigdy nie utrzymywał z nim żadnych kontaktów, a spadek był prawdopodobnie rekompensatą za przeszłość. Wiedziałam jedynie, że jego tata cały swój czas poświęcał firmie, a Jai zostawał w domu z matką, która pewnego dnia wyjechała, mała dość życia jako kura domowa. Chłopak był już dorosły i nie czuł żalu do swojej mamy, wspominał ją jako kobietę ukrywającą smutek pod szerokim uśmiechem.
         Spotkałam ją w zeszłe wakacje. Mieszkała razem ze swoim nowym mężem w Sydney. Jaidon często rozmawiał z nią przez telefon, ale odległość między Los Angeles, a Australią stanowiła duży problem w spotkaniach. Gina wydawała się szczęśliwa z jej związku, ale równocześnie widziałam smutek w jej oczach za każdym razem , kiedy żegnała się ze swoim synem. Obwiniała siebie za to, że nie potrafiła zostać w domu, chociaż Jai zawsze mówił o niej jak o wspaniałej kobiecie i był z niej dumny.  Jaidon jednak nie mówił mi wszystkiego o swojej rozdzinie. Nie poznałam nigdy jego ojca ale czułam, że był tyranem. Mogłam się jedynie domyślać z wyrywków historii, kilku zdjęć i rozmów, jak skrzywdził swoją rodzinę, ale jednego byłam całkowicie pewna, przedłużanie pracy nie stanowiło największego problemu. Jai pomógł mi,kiedy sama nie radziłam sobie z własnym życiem, ale nigdy nie znalazłam się w sytuacji, kiedy mogłabym mu się odwdzięczyć. Jaidon zawsze neutralnie podchodził do tematu swojej rodziny, nie był wylewny, ale znałam go na tyle dobrze, żeby w pustce w oczach zobaczyć rozpacz. Oprócz tego chłopak opowiadał ze szczegółami o każdym incydencie w jego życiu.
      Znałam jego przyjaciół- Connor'a i Bradley'a. Pierwszy podchodził do życia z lekkością, nie przejmował się przyziemnymi rzeczami, drugi zawsze uśmiechnięty z dziecinna buzią potrafił rozśmieszyć człowieka nawet w najgorszej sytuacji. Jai zatrudnił ich w swojej firmie, dzięki czemu trójka przyjaciół dalej trzymała się razem. Często przychodzili do nas do domu, przynosząc masę jedzenia i filmy. Robiliśmy maratony filmowe. Po takich nocach wszystkie zmartwienia odchodziły gdzieś daleko, istniała tylko dana chwila.
     Con i Brad stali się również moimi przyjaciółmi. Widziałam jak pomagali Jaidon'owi w najgorszych momentach, nigdy go nie zawiedli. Z biegiem czas zaczęłam poznawać ich coraz lepiej i obdarzyłam zaufaniem. Często pary mają innych znajomych i tworzą granicę między sobą i przyjaciółmi. Wiedziałam, że stawianie murów szkodzi związkom, a więc Connor, Bradley, Jai i ja stworzyliśmy zgraną paczkę.
     Wyszłam z kuchni i poszłam na górę, żeby znaleźć jakieś odpowiednie ubranie. Musiałam napisać ostatni rozdział mojej książki i spotkać się z Justin'em, postanowiliśmy nagrać razem piosenkę. Biebs to kolejna osoba, która mimo moich problemów nie zostawiła mnie. Moja przeszłość pokazała mi, kto zawsze stanie za mną murem, a kto ucieknie. Wielu nie przeszło próby, ale część chciała mi pomóc i udało się.
     Po prawej od sypialni znajdowała się garderoba, do której weszłam. Zaczęłam przeglądać wieszaki pełne ubrań. Wzięłam zwykłe, ciemne dżinsy i przezroczystą koszule. Drzwi na końcu pomieszczenia prowadziły do mojego królestwa butów. Mogłam znaleźć tam wszystko, od sportowego obuwia do szpilek. Od razu wybrałam czerwone tenisówki i wyszłam. Kiedy znalazłam się w sypialni, rzuciłam rzeczy na łóżko i zaczęłam się przebierać. Zdjęłam kapcie, pidżamę i wsunęłam na siebie spodnie. Nałożyłam koszulę i zapięłam wszystkie guziki. Włożyłam buty i zawiązałam sznurowadła. Podniosłam szczotkę do włosów z podłogi i przeczesałam włosy. Byłam gotowa do pracy.
     Weszłam do mojego pokoju, gdzie stał komputer. Błękit ścian działał na mnie uspokajająco, na jednej ze ścian wisiały zdjęcia w białych ramkach. Uwielbiałam je oglądać, mogłam mieć blisko wszystkie ważne dla mnie osoby. Fotografie nie były pozowane, to po prostu spontaniczne zdjęcia z moją rodziną i przyjaciółmi. Na wprost wejścia stało moje biurko z laptopem, a po prawej stronie pod oknem wygodna kanapa. Czasami brałam długopis i zeszyt do ręki i potrafiłam spędzić całą noc tam, dopóki wszystkie słowa nie utworzyły całości.
     Odsunęłam krzesło i usiadłam. Włączyłam laptopa i po chwili otworzyłam program do pisania. Położyłam palce na klawiaturze i zaczęłam wystukiwać literki.

" Ludzie nie lubią szczęścia innych. Kiedy odnosiłam sukces, liczba moich wrogów wzrastała w szalonym tempie, ale moi fani podawali mi chusteczki, kiedy po moich policzkach spływały łzy. Wtedy zrozumiałam, że to dla nich muszę być silna, że to dla nich nie mogę się poddać. Przezwyciężyłam wszystkie nałogi, wygrałam z chorobą, teraz musiałam postawić jedynie kropkę nad "i". Nauczyłam się, że nigdy nie zadowolę wszystkich, ale jeśli będę dobrym człowiekiem, powinnam być z siebie dumna. Bóg dał mi dar, który powinnam wykorzystać jak najlepiej. Jeśli mi się w życiu udało, muszę pomóc innym. Nie każdego los rozpieszcza, a ja mogę cokolwiek zmienić. Celem w moim życiu stało się niesienie dobra, siły i pomocy dla każdego. Jeśli choć jedna osoba uśmiechnie się, dzięki mnie, będę szczęśliwa. Kocham was najmocniej na świecie i dziękuję, że nie zostawiliście mnie samej, jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi. Demi."

      Zapisałam szkic i weszłam na mojego e-maila. Wybrałam właściwi adres i czekałam aż plik się załaduje. Kliknęłam myszką i na moim ekranie pojawił się napis "wysłano". Skończyłam książkę, zostawiłam pewien rozdział w moim życiu za sobą, zrobiłam ostatni krok. Wygrałam i zamierzałam pomóc innym. Mogłam oczywiście nie wracać do przeszłości i nie pisać książki, która zawierała wszystko, nawet najbardziej intymne momenty, ale musiałam zrobić to dla moich fanów. Moją misją było przestrzeżenie ludzi przed popełnianiem moich błędów. Nie chciałam widzieć pociętych nadgarstków, które pokazywały ból, nie chciałam patrzeć na wychudzone dziewczyny, dążące do osiągnięcia perfekcyjnej figury, nie zniosłabym widoku nastolatek, które biorą narkotyki i niszczą swoje życie, biorą, czasami nawet za dużo. Może nie mogłam naprawić świata, ale zachowałabym się nie fair wobec moich fanów, nie dzieląc się z nimi moją historią.
     Zamknęłam wszystkie programy i wyłączyłam laptopa. Wstałam z krzesła i spojrzałam na zegarek, który wskazywał dziesiątą. Nawet nie zauważyłam jak czas szybko zleciał, a za pół godziny miałam spotkać się z Justin'em.
     Zbiegłam na dół i zabrałam swoją torebkę z kuchni. Zamknęłam pośpiesznie drzwi i wsiadłam do samochodu. Nagle usłyszałam " You haven't seen the last of me" i wyciągnęłam telefon z torebki.
-Słucham.
-Cześć Demi. Mogłabyś sprawdzić czy dałaś tytuł do ostatniego rozdziału, bo mi się nie wyświetla, a mogłem coś zepsuć, znasz mnie.- Usłyszałam śmiech mojego menadżera w słuchawce.
-No pewnie, zaraz do Ciebie oddzwonię.
      Rozłączyłam się i wybiegłam z samochodu, szarpałam się chwilę z zamkiem do drzwi, oczywiście, kiedy się śpieszyłam, on nie chciał ze mną współpracować. Popędziłam na górę i włączyłam laptopa. Otworzyłam program i nagle poczułam, że moje serce stanęło. Na samym końcu strony zobaczyłam to:

" Zostawiłaś przeszłość za sobą? Jesteś tego pewna Demi?" 

   ***






Jeśli chcecie czytać spojlery zapraszam do followania konta bloga: 




7 komentarzy:

  1. asfjhaskjfhasjkfashfkjash Świetne *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Zauważyłam kilka literówek ale to nie przeszkadza.
    Weny życzę. /PLJanoskianator

    OdpowiedzUsuń
  3. aż mi się przypomniałą bajka pt" mój brat niedźwiedź" taka piękna byłą, opowiadanie tak samo świetne, czekam na dalsze rozdziały;) /s

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ! *.*
    Już czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny <3
    @andzia516

    OdpowiedzUsuń
  6. końcówka mnie zamurowała.. :O @crazyyEndzi

    OdpowiedzUsuń